Recenzja filmu

Gwiazdy w południe (2022)
Claire Denis
Joe Alwyn
Margaret Qualley

Zachmurzenie

"Stars at Noon" jest filmem trzeźwym w założeniach – czymś na kształt adaptacji Johna Le Carre'a wyzutej z powabu kina szpiegowskiego, przepuszczonej przez filtr europejskiego minimalizmu. W
"Masz taką jasną, delikatną skórę. Czuję się, jakbym pieprzyła się z chmurą" – deklaruje w trakcie miłosnego aktu Trish (Margaret Qualley), amerykańska dziennikarka, która w Nikaragui wdaje się w romans z gładkolicym Brytyjczykiem, Danielem (Joe Alwyn) A ja sobie myślę, że cały ten film Claire Denis jest trochę jak pieprzenie się z chmurą. Choć sprawia wrażenie ciała stałego – wszyscy trajkoczą tu o geopolityce, a ulice Managui wyglądają jak z dokumentów Michaela Glawoggera – tak naprawdę to tylko para wodna; pot skroplony na skórze po dwuipółgodzinnym seansie. 

W trakcie rozmaitych stosunków Trish mówi różne, ciekawe rzeczy. Spoglądając na zdjęcie młodych dywersantów, wyłaniających się z dżungli, stwierdza na przykład, że kiedyś partyzantka była bardziej seksi. To oczywiście nawiązanie do zmitologizowanego przez popkulturę obrazu bojowników o wolność, który niewiele ma wspólnego z dzisiejszą, skomplikowaną sytuacją geopolityczną; ze światem, w którym transparentność działań na szczytach władzy jest jedynie iluzją. Trzeba przyznać, że to trzeźwa refleksja, a "Stars at Noon" jest filmem trzeźwym w założeniach – czymś na kształt adaptacji Johna Le Carre'a wyzutej z powabu kina szpiegowskiego, przepuszczonej przez filtr europejskiego minimalizmu. W praktyce jednak to po prostu fatalnie napisany melodramat o kobiecie z przeszłością i facecie bez przyszłości. Albo na odwrót. Kogo to obchodzi. 

Bohaterowie poznają się w zadymionym, punktowo oświetlonym barze hotelowym; w jednej z tych scen, którą mógłby napisać Chandler, gdyby spał o godzinę za krótko i wypił o jedną szkocką za dużo. Flirt jest wytworny jak Ferrero Rocher, w powietrzu wirują żarty z potrójnym dnem, akcja zaś szybko przenosi się do sypialni, gdzie Trish i Daniel uprawiają seks – trochę z sympatii, a trochę w ramach transakcji (wpuszczona w maliny przez lokalnego informatora bohaterka zbiera dolara do dolara na wylot z kraju). Denis kursuje z kamerą pomiędzy łóżkiem i miejskim labiryntem Managui, lecz i tu, i tam dzieje się raczej niewiele. Jasne, sceny erotyczne mają swój naturalistyczny urok, podoba mi się intensywność, z jaką wybitny operator Eric Gautier ("Dzienniki motocyklowe", "Najczystszy jest popiół") wkracza pomiędzy splecione ciała bohaterów. Trudno jednak uszyć kino z ich rozmów "po", "przed" i "w trakcie", w których idealistyczna i naiwna paplanina o wyzysku Ameryki Środkowej przeplata się z trzydziestoma najlepszymi tekstami na podryw. 

Spajająca to wszystko fabułka, w której znalazło się miejsce i dla cynicznych nafciarzy, i dla skorumpowanych kostarykańskich policjantów i oczywiście dla amerykańskiej agentury majstrującej przy lokalnych wyborach – wydaje się atrakcyjna przez parę chwil. Niestety, nici, którymi ją uszyto, nadają się do cumowania statków. Gdy w akcie reżyserskiego miłosierdzia pięć minut na ekranie dostaje Benny Safdie w kapitalnej roli agenta CIA, jest już za późno – film, który mógł być przewrotnym i zgrabnie sfastrygowanym, politycznym thrillerem w rodzaju "Roku niebezpiecznego życia" Petera Weira, jest już rozdętym do niebotycznych rozmiarów romansidłem.   

I tak to się toczy – w tempie raczej ślimaczym, w stylu raczej zerowym, choć mówimy przecież o wytrawnej stylistce, autorce konceptualnego science fiction ("High Life"), jednego z lepszych filmów francuskiej ekstremy ("Głód miłości") oraz neo-barokowej, erotycznej impresji ("Piątkowa noc"). Oczywiście, reżyserka wciąż ma fach w ręku, pozostaje też uważną obserwatorką skomplikowanych stanów i emocji (czasami przełamuje nawet aktorską impotencję Alwyna, który przy świetnej Qualley wypada jak uczniak). Skala blamażu w obrębie samego gatunku wydaje mi się jednak zaskakująca.  Denis, dekonstruując jedną formę, utopiła się w innej, zaś "Stars at Noon", w najlepszym wypadku, może być najambitniejszą porażką w jej karierze. 
1 10
Moja ocena:
4
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones